poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 2

W moich słuchawkach właśnie leciała piosenka Lady Gagi „Alejandro”. W pewnym momencie usłyszałam głos stewardessy , więc zdjęłam słuchawki, by dokładniej słyszeć co mówi.
- Drodzy pasażerowie. Za kilka minut podchodzimy do lądowania. – odezwała się kobieta.
Szturchnęłam Jess, żeby ją obudzić, ale jak to z nią bywało, łatwo nie było. Nie mogłam jej dobudzić. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Wzięłam butelkę wody i zaczęłam oblewać jej twarz. Brunetka momentalnie się przebudziła a jej oczy były minimum dwa razy większe niż normalnie.
-No, w końcu wstałaś. – powiedziałam z dumą w głosie i wielkim uśmiechem na twarzy.
-Już lądujemy? – spytała odwzajemniając uśmiech.
-Z tego co mówiła stewardessa to za kilka minutek.
W końcu wylądowałyśmy. Zabrałyśmy swoje bagaże i poszłyśmy do centrum handlowego. Tam właśnie miał czekać na nas chłopak. Nie wiedziałyśmy jak wyglądał, więc to on miał nas znaleźć.
Poszłyśmy do Milkshake City. Jessica udała się po napoje a ja na nią czekałam . Kiedy wróciła do stolika zauważyłam, że trzyma w ręku tylko jeden kubek. Dodatkowo tylko dla siebie.
-Nie ma tak dobrze młoda panno, wracasz się. –powiedziałam jej gestykulując, żeby poszła.
Ona ruchem ręki dała mi do zrozumienia, że mam iść z nią. W końcu co mi szkodziło. Poszłam. Ustawiłyśmy się w kolejce za jakimś wysokim brunetem. Kiedy ten odebrał swoje zamówienie gwałtownie się odwrócił i strącił shake’a, którego Jessica trzymała w ręce wylewając go na siebie.
-Weź trochę uważaj. Przez ciebie mam całą brudną bluzkę. –zaczął mówić koleś z pretensją  i uniesionym tonem głosu, ale kiedy tylko dokładnie zobaczył twarz Jess, ucichł i przerosił za to, że się uniósł. Chyba wpadła mu w oko.
Przynajmniej dobrze, że nie zrobił afery, bo to nie byłby najprzyjemniejszy pierwszy dzień w Londynie. A tak prawdę mówiąc to był nawet ładny.
Piłyśmy swoje napoje, kiedy nagle usłyszałam coś co mnie zaciekawiło. Karaoke. Kocham śpiewać, wiec nawet nic nie mówiąc Jess udałam się tam. Jessy wiedziała o co mi chodzi.
Poszłam tam i weszłam na scenę. Zaczęłam na cały głos wołać Jessicę. Ona zakryła twarz rękoma i udawała, ze mnie nie zna.
Wylosowano mi piosenkę Katy Perry ‘Wide Awake’.  Chwyciłam mikrofon w rękę i zaczęłam śpiewać. Ludzie zaczęli się uśmiechać i klaskali w rytm muzyki. Za to właśnie kochałam śpiew. Uwielbiałam być na scenie i wywoływać uśmiech na twarzach innych.
***OCZYMA JESSICI***
Siedziałam blisko sceny i słuchałam jak Victoria śpiewa. Podziwiałam ją za brak stresu na scenie. Ja zawsze kochałam tańczyć, ale nie potrafiłabym wyjść z tym przed tłum ludzi.
Zauważyłam, że koło mojego stolika stoi jakiś chłopak.
-Jessica? –spytał. Zamurowało mnie.
-Tak, a ty jesteś..? – spytałam bruneta.
-Harry. Miło Cię poznać i ładnie wyglądasz. – przedstawił się zielonooki i podał mi rękę na przywitanie.
-Czyli to ty jesteś moim bratem? –może to trochę dziwnie zabrzmiało, ale co innego powiedzieć w takiej sytuacji?
-Dokładnie. Nie miałaś czasem przylecieć z przyjaciółką?
-Miałam i jestem. –powiedziałam chowając się, bo Vicky kończyła już śpiewać i biegła w moją stronę.
-O, hej. Jestem  Victoria. Jestem przyjaciółką Jessici. –przedstawiła się podając mu rękę.
Uważnie jej się przyglądał. 


- Cześć. Jestem Harry, brat Jessici. Miło Cię poznać. – powiedział. – W takim razie możemy już jechać do domu?- kiwnęłyśmy twierdząco głowami.- Tylko zadzwonię po chłopaków, że mają tu przyjść, bo znów ich zgubiłem. Z nimi to po prostu się nie da nigdzie wyjść. Każdy w swoją stronę. – wyjął telefon i zadzwonił do każdego po kolei.
Pierwszy zjawił się niewysoki blondyn.
-Cześć dziewczyny. Jestem Niall. Miło was poznać.- przywitał się miło.
Wydawał się być naprawdę miły. Miał przyjemny wyraz twarz i był cały czas uśmiechnięty. Podejrzewam, że Vicky od razu go polubiła. Zawsze ja ciągnęło do takich ludzi.
Następnie przyszedł szatyn z brunetem.
-Cześć śliczne. Ja jestem Zayn a to Liam.
-Miło was poznać. Wow, Harry, masz całkiem miłą grupkę.
-Jeszcze tylko jeden. – powiedział chłopak z burzą loków.
W końcu z tłumu wyłonił się kolejny brunet. To był ten sam, który wpadł na mnie w  Milkshake City.
-Tommo! Tu jesteśmy. –krzyknął niebieskooki blondyn. Brunet skierował się w naszym kierunku.
-Louis, to jest Jessica, moja siostra a to jej przyjaciółka, Victoria. Dziewczyny, to jest Louis. – zapoznał nas Harry
-Miło was poznać. Możecie mi mówić Lou, Tommo albo BooBear. Przepraszam jeszcze raz, że nie byłem zbyt miły. Mam zły dzień. –mówił chłopak.
-Ok, nie ma sprawy. Nam też miło Cię poznać. –powiedziała mu Tori. Harry, Niall, Liam i Zayn stali zdziwieni.
-To wy się znacie? –w końcu spytał mulat.
-Można tak powiedzieć.- odparł BooBear.
Na chwilę zapadła cisza. Poczułam na sobie czyiś wzrok. Louis cały czas na mnie patrzył. Można nawet powiedzieć, że wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem na twarzy, a kiedy zauważył, że na niego spoglądam uśmiechnął się szerzej i odwrócił wzrok.
-To co? Jedziemy?- przerwał ciszę. Wszyscy przytaknęliśmy .
Liam i Niall wzięli bagaże Victorii a Louis i Zayn moje. Harry niósł wszystko, co kupili chłopacy, a nie było tego mało, więc mu pomogłyśmy. Wyszliśmy na parking. Okazało się, że jedziemy na 2 auta. Louis, Liam, Niall i Zayn wzięli swoje zakupy i wsiedli do czerwonego samochodu a Louis usiadł za kółkiem. Harry wziął nasze bagaże i schował je do swojego szarego Audi R8.
***OCZYMA VICTORII***
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Przez większość czasu panowała cisza. Dość niezręczna. Harry po cichu włączył radio. Jechaliśmy około 20 minut, aż w końcu samochód się zatrzymał. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że zaparkowaliśmy przed jakimś ogromnym domem.
-Dziewczyny, jesteśmy na miejscu. Tu właśnie mieszkam. – powiedział. Tego to się nie  spodziewałam.
Harry wyszedł z auta a my za nim.
-Wezmę wasze walizki.- zaproponował
-Nie trzeba. Damy sobie radę.- powiedziała Jess.
Mimo wszystko wyszło na to, ze Harry wziął większość walizek, torebek  i tym podobnych. Stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami. Harry zaczął najwyraźniej szukać klucza. Po chwili poszukiwań znalazł go i otworzył nam drzwi.
Weszliśmy razem do wielkiego domu. Przed nami były drewniane schody o szklanych balustradach. Po naszej lewej stronie był salon a po prawej kuchnia z jadalnią. Nie było tam żadnych ścian oddzielających pomieszczenia.
-Zostawcie tu na chwilę walizki. Oprowadzę was. –powiedział Harry z uśmiechem na twarzy zapraszając nas gestem do salonu. Podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Jedna ze ścian wyłożona była cegłą w różnych odcieniach kremowego koloru natomiast reszta ścian była koloru jasnego beżu. Na środku stała wielka skórzana, kremowa sofa. Po jej dwóch stronach stały fotele tego samego koloru. Przed nimi stała niewielka ława a naprzeciwko na ścianie wyłożonej cegłą wisiał ogromny telewizor plazmowy, pod którym była szafka z dekoderem, DVD, innymi sprzętami RTV. Obok telewizora wisiała masa zdjęć chłopaków. W pomieszczeniu znajdowało się też kilka okien z zasłonami w oknach. Ogólnie rzecz biorąc cały salon był w delikatnych, spokojnych, jasnych kolorach.
-Jak wam się podoba?- spytał chłopak.
-Jest ślicznie. –powiedziała Jess a ja twierdząco pokiwałam głową na co chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.
-To się cieszę. Jeśli tylko chcecie możecie korzystać z wszystkiego. Wszystko jest do waszej dyspozycji. Chodźmy może do kuchni. – powiedział wychodząc z salonu i idąc w stronę kuchni i jadalni.
Podłoga w kuchni była wyłożona bezowymi płytkami a ściany pomalowane były na ciemny brąz. Blat był w kolorze beżowym, natomiast szafki były 2 kolorowe. Ciemny brąz i beż. W tym pomieszczeniu też było kilka okien. Harry podszedł do wielkiej, czarnej, matowej lodówki.
-Tu nie zawsze znajdziecie jedzenie.-powiedział a my obie spojrzałyśmy na niego zdziwione.-Ze względu na Nialla. Jedzenie to jego najlepszy przyjaciel.-powiedział Harry z my wybuchłyśmy śmiechem. Loczek śmiał się razem z nami.
Kolejnym punktem „wycieczki” była jadalnia, która połączona była z kuchnią. Spodziewałam się kolejnego odcieniu brązu a tu zdziwienie. Ściany były niebieskie. Właściwie niebieska i granatowa. Podłoga ciemna pod kolor stołu i około 10 krzeseł. W pomieszczeniu były 2 okna na jednej ścianie i jedne szklane drzwi na drugiej. Drzwi prowadziły na ogród.
-Sami to projektowaliście?-spytałam w końcu Harrego.
-Tak, wszystko sami. Może tu nie ma szaleństwa z kolorami, ale poczekajcie na piętro. Zdziwicie się.
Wziął część naszych walizek, my drugą część i skierowaliśmy się schodami na piętro. Cała ściana przed którą stanęliśmy po wejściu na górę była szklana i miała drzwi prowadzące na ogromny balkon. Ściany były pokryte fototapetą przedstawiająca  miasto nocą. Sufit był biały natomiast podłoga pokryta była szarymi panelami. Drzwi od pokoi były pod kolor podłogi.
Stojąc przodem do szklanej ściany skierowaliśmy się w lewo. Były tam 3 pokoje. Na drzwiach każdego z nich widniała plakietka z imieniem mieszkańca pokoju. Na pierwszych drzwiach było imię Harry.
-Wejdźcie. – powiedział otwierając drzwi – to mój pokój.-zaprosił nas go środka gestem ręki.
Na jednej ze ścian widniała fototapeta z panoramą Londynu w kolorze czerwonym i szarym w różnych jego odcieniach. Sufit był biały, reszta ścian była szara a podłoga wyłożona ciemnymi, prawie czarnymi panelami. W jednym rogu pokoju znajdowało się dwuosobowe łóżko, na którym była pościel ilustrująca flagę UK. Obok łóżka stała szafka nocna z lampką. Dalej stała drewniana szafa i komoda a dalej biurko, na którym znajdował się laptop . Nieopodal znajdowała się mała, czerwona sofa a na ścianie do niej przeciwnej wisiał telewizor.
-Wow, świetny pokój. Naprawdę mi się podoba.- powiedziałam. Byłam zaskoczona, że w pokoju chłopaka może być aż tak ładnie. U Toma wszystko było byle jak. Odzwyczaiłam się od normy. Z reszta Jessica też. Było to po niej widać.
-Dziękuję. Miło, ze ci się podoba. To teraz chodźcie do pokoju Nialla.
Weszliśmy do pokoju blondyna, który znajdował się zaraz obok pokoju zielonookiego. U Nialla było trochę inaczej. Jedna z czterech ścian była zielona, kolejna była biała a następna pomarańczowa. Wyglądało to całkiem jak flaga Irlandii. Ostatnia ściana była cudowna. Całą obklejona była zdjęciami Nialla z różnymi ludźmi. Kim oni byli? Jego przyjaciółmi? Trochę za dużo ich. Zdjęcia były mniejsze niż kartka z zeszytu A5 a i tak zajmowały całą ścianę. To wyglądało ślicznie. Wszyscy ci ludzie na zdjęciach mieli wielkie uśmiechy na twarzach. Harry zauważył, jak przyglądam się tym wszystkim zdjęciom.
-Niall ma duży sentyment do fanów. Kocha ich i chce ich widzieć cały czas, dlatego ma te zdjęcia.
Chwilka. Fanów? O co mu chodzi? Jacy fani? Nie rozumiem. Przyglądałam się pokojowi dalej. Na przeciwko drzwi było duże okno a zaraz obok niego stojak z gitarami.
-Niall gra na gitarze? – spytałam Loczka. Jess nadal nic nie mówiła, bo nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić.
-Tak, a czemu pytasz?
-Też gra. – w końcu odezwała się Jesscia.
-Naprawdę? Zagrasz coś?- spytał zwracając się do mnie.
-Nie wzięłam swojej.
-To zagraj na Nialla.
-Nie jestem pewna, czy mogę wziąć jego gitarę bez jego zgody.- powiedziałam na co ten posmutniał.- Jeśli Niall się zgodzi to zagram. Obiecuję.-  dodałam a Harry się uśmiechnął.
Wracając do wyglądu pokoju, niedaleko stojaka z gitarami znajdowało się łóżko, dalej szafa, mała sofa, telewizor oraz stolik, na którym znajdował się laptop. Po wyjściu z pokoju blondyna cały czas myślałam o ścianie ze zdjęciami. To było takie słodkie i urocze. Nie spodziewałam się takiej uczuciowości po chłopaku, zwłaszcza w jego wieku. Wywarł tym na mnie tak ogromne wrażenie, że nie mogę przestać o nim myśleć. Te wszystkie twarze na zdjęciach. Każdy się śmiał. Na żadnej twarzy nie było śladu smutku. Widać, że bardzo lubi być w jakimś towarzystwie. Raczej nie jest typem samotnika. Nie znałam go za dobrze, lecz i tak zdążyłam go bardzo polubić przez te kilka godzin. Ale nie mogłam przecież cały dzień myśleć o Niallu. Jesteśmy przecież w trakcie zwiedzania ich ogromnego domu. Właściwie t nie wiem czy można to w ogóle nazwać domem. Ja nazwałabym to wręcz willą.
Wyszliśmy z pokoju Nialla po czym skierowaliśmy się do kolejnego pomieszczenia. Ten pokój należał do Liama. Ściany były w kolorze stonowanego granatu a na nich znajdowały się postury białych dmuchawców rozwianych przez wiatr. Sufit był biały jak śnieg natomiast podłoga wyłożona była białą wykładziną. W prawym rogu znajdowało się dwuosobowe łóżko wykonane z białego drewna. Na nim znajdowała się granatowa pościel a po jego obu stronach znajdowały się szafki nocne. Kawałek dalej usadowiona była biała szafa. Dalej byłą komoda, na której stało akwarium. Podeszliśmy bliżej i zauważyłam w nim żółwia wodno-lądowego. NA środku pokoju stałą biała sofa. Byłą miękka, jakby była zrobiona z poduszek. Niedaleko od niej na ścianie powieszony był telewizor a pod nim znajdowało się kino domowe. W dużych oknach powiewały białe i granatowe firanki.
Znów wyszliśmy na korytarz by przejść do kolejnego pomieszczenia.
-To gdzie teraz dziewczyny?- spytał zielonooki.
-Nie wiem. Może do łazienki a później po kolei? –zaproponowała bratu Jessy.
-Ok. W takim razie chodźcie za mną.-powiedział i kiwnął głową, żebyśmy poszły za nim.
Weszłyśmy do łazienki.  Była dość spora. Podłoga pokryta była białymi płytkami, natomiast ściany wyłożone były płytkami w ciemnym, szarym kolorze. W jednym rogu znajdowała się ogromna wanna, odrobinę dalej był prysznic. Znajdowały się też 2 umywalki i jeszcze kilka drobiazgów.
***OCZYMA JESSICI***

Kolejnym punktem wycieczki był pokój, na drzwiach którego widniała tabliczka z imieniem Zayn. Weszliśmy do środka. Zaniemówiłam. Pokój był niesamowity. Podłoga może i była czarna i jednolita, ale ściany zmieniały wszystko. Całe przepełnione były różnorakimi motywami graffiti. Całość prezentowała się nieziemsko.
-Harry, kto zrobił te ściany?- musiałam go o to spytać.
-Zayn sam to wszystko projektował, malował i spryskiwał sprayem. Podoba Ci się?- odpowiedział z uśmiechem a na końcu dodał pytanie.
-Bardzo. Kocham rysunki i tym podobne. Rysowanie to moja pasja.- powiedziałam.
-I świetnie jej wychodzi. Szkicuje, rysuje i maluje ślicznie. Musisz kiedyś zobaczyć.- powiedziała Vicky a ja się uśmiechnęłam.
-Z chęcią zobaczę.-powiedział  Harry.
-Jeśli jeszcze dziś wieczorem coś narysuję, to na pewno Ci pokażę.
Przyglądałam się pokojowi dalej. Przy sporym oknie ustawione było łóżko 2-osobowe oraz stoliki nocne z obu jego stron. Niemałą część ściany zajmowała szafa ustawiona nieopodal okna. W pokoju znajdowały się też biurko, laptop, telewizor, wieża stereo, mała sofa i kilka foteli.

Wyszliśmy, a ja byłam tak zachwycona pokojem Zayna, jak Vicky pokojem Nialla. To było dziwne, ale od razu polubiłam ich wszystkich. No, może z wyjątkiem Louisa. Nie byłam do niego całkowicie przekonana, ale nie byłam do niego też nastawiona wrogo. O wilku mowa. Kolejny pokój, który zwiedziliśmy należał własnie do niego. Weszliśmy. Wystrój miał ciekawy, nie ma co zaprzeczać. Wszystkie ściany były w czerwono-białe, poziome paski, natomiast podłogę pokrywał przyjemny, biały dywan. Łóżko wykonane było z białego drewna, a znajdująca się na nim pościel była czerwona. W pomieszczeniu znajdowało się również kilka automatów do gier, wiele gadżetów, takich jak konsole do gier, telewizor plazmowy, stereo, skórzane meble czy laptopy. Na ścianach gdzieniegdzie widniało jakieś śmieszne zdjęcie przedstawiające całą ich piątkę. Podobało mi się. Widać było, ze chłopak uwielbia kolor czerwony.
Po rozejrzeniu się skierowaliśmy się do pierwszego z dwóch pokoi gościnnych. Otwarłam drzwi i wszyscy weszliśmy. Ściany w kolorze wrzosowym, podłoga wyłożona jasnymi panelami, potężne, pomalowane na biało dębowe łóżko okryte pościelą we wzór wrzosu, powiewające na wietrze z otwartego okna białe firanki i lawendowy zapach czyniły pokój wyjątkowymi. Dodatkowe gadżety takie jak różnorakie sprzęty elektroniczne czy toaletka tylko polepszały efekt kulminacyjny, jakim był całościowy wygląd pokoju.
-W takim razie która chce zamieszkać w tym pokoiku?- spytał Loczek.- Każda z Was może mieć osobny pokój, oczywiście, jeśli chcecie. To jak?
-Jess...- zaczęła Vicky.

-Ok, w takim razie ja go wezmę.- zadeklarowałam. - Dziękuję Harry.
-Nie ma za co. - uśmiechnął się uprzejmie chłopak.- jak już wszystko zwiedzimy to zaniesiemy wasze bagaże do waszych pokoi.- Obie uśmiechnęłyśmy się do niego a on to ponownie odwzajemnił.
Kolejny pokój który odwiedziliśmy będzie należał do Victorii. Gdy tylko do niego weszliśmy, wiedziałam, że Vice się spodoba.
Ściany w kolorze mięty, podłoga wyłożona białymi panelami, duże, wykonane z białego drewna łóżko, pościel z motywem kwiatowym, meble w stylu retro, wszystko co moja przyjaciółka lubi najbardziej. Gadżety, jak toaletka, telewizor, stereo czy inne bajery tylko ulepszały wygląd całości.
-Podoba Ci się, Victoria?- spytał Harry.
-Bardzo. -uśmiechnęła się szeroko. 

Wyszliśmy z pokoju, a ja zastanawiałam się co jest kolejnym punktem wycieczki. Jednak moje przemyślenia nie trwały długo, Harry wyprowadził nas na balkon, skąd skierowaliśmy się schodami do góry, najprawdopodobniej na dach. Tam znajdował się grill i drewniany stół z ławkami, a część nad nimi, w przeciwieństwie do reszty była zadaszona.
-Tu zazwyczaj przesiadujemy wieczorami. Mam nadzieję, że do nas dołączycie.

- Chętnie.- odparła Vicky.
-To teraz tylko pokarzę wam ogród i zrobię wam coś do jedzenia, bo pewnie jesteście głodne po ta długiej podróży.
-Gotujesz?- zdziwiłam się.
-Nawet nieźle mi wychodzi.- uśmiechnął się i mrugnął.

Odwzajemniłyśmy uśmiechem i wszyscy razem ruszyliśmy na dół. Wyszliśmy przez drzwi tarasowe na ogród. Widok był nieziemski aż nie do opisania. Przez środek posesji prowadziła kamienna ścieżka, podchodząca pod niewielkie wzniesienie, które jednak zasłaniało widok reszty terenu. Pagórek ozdobiony był kolorowymi kwiatami i pięknie przystrzyżonymi krzewami, a na jego szczycie znajdowała się niewielka drewniana furtka. Dopiero gdy do niej doszliśmy mogłam zobaczyć całą resztę.Od drugiej strony zejście było dość strome dlatego znajdowały się tam schodki. Ok. 10 stopni. W lewym rogu znajdowały się huśtawki. Za to w prawym ogromny basen, który otoczony był leżakami. Wszędzie rosły gęste, wysokie drzewa, a gdzie nie gdzie po między nimi kolorowe hamaki. Gdzie nie gdzie na niskich krzewach i drzewach można było dostrzec owoce.
-Wow nie spodziewałam się, że masz tu aż takie luksusy.-powiedziałam bratu. On wystawił szereg białych zębów i powiedział:

-Miło mi to słyszeć. To może teraz zaniesiemy wasze bagaże do pokoi, wy się rozpakujecie a ja zrobię obiad.
Weszliśmy do domu, wnieśliśmy bagaże do pokoi, a Harry przed ulotnieniem się na dół powiedział krótkie: "Czujcie się jak u siebie.", po czym zszedł do kuchni zostawiając nas same. Najpierw każda z nas się rozpakowała, po czym wyszłyśmy na dach, by usiąść i porozmawiać. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to...